Jak wiadomo każdy przegryw ma pewne "luki" w swoim matrymonialnym CV które przeważnie wygląda tak:
"Do 15 roku życia, gimba - marzenie o dziewczynie, Unreal Tournament
Między 15 a 19, liceum - marzenie o dziewczynie, Counter-Strike
Między 19 a 21, studia - marzenie o dziewczynie, Starcraft
22 - wiekopomna chwila, pierwsza dziewczyna, pierwszy pocałunek, rzuca po 3 tygodniach
Między 23 a 25, magisterka - marzenie o dziewczynie, WoW
26 - druga dziewczyna, pierwszy seks, rzuca po 3 miesiącach
27-29, praca - marzenie o dziewczynie, LoL
29-32, zmiana pracy - marzenie o dziewczynie, konsola"
Oczywiście to tylko żartobliwy przykład, czasami trafiają nam się dłuższe przygody matrymonialne (niektóre trwają po kilka lat), czasami te "dziury" w CV trwają tylko kilka miesięcy ale potrafią trwać i kilka lat i to wtedy wygląda dziwnie -jak się tłumaczycie z nich lasce z którą zaczynacie się spotykać, poruszacie w ogóle ten temat? Czy tylko "Ostatnio byłem trochę sam..." bez wdawania się w szczegóły? Czy uważacie, że bycie w jakiejś tam fazie swojego życia no-lifem w jakiejś grze czy typowym nerdem zakopanym w książkach to jakiś wstydliwy moment w Waszym życiu który należy przemilczeć? Drogie panie - co byście wolały usłyszeć od Waszego potencjalnego nowego partnera - że miał powiedzmy 10, 20, 30... lasek (zmyślona liczba) kiedy w rzeczywistości miał jedną albo nie miał wcale, czy może usłyszeć 100% szczerośc? Czy uważacie, że to istotna wada że facet miał zerowe powodzenie i wolał grać w gry albo siedzieć w książkach zamiast podrywać? Zapraszam do dyskusji!